Odpowiedzi na pytania....

Jeden z komentarzy do tego materiału tak mnie poruszył, że postanowiłam go zamieścić jako osobny post. Autor pozostanie anonimowy, chyba że zechce się sam ujawnić 🙂
„Masz całkowita rację. W środku robi się ta klucha, tak wielka że po jakimś czasie brakuje Ci miejsca na powietrze brak miejsca żeby móc oddychać. A w głowie taki bajzel, że nic innego tylko układasz sobie sam dzień, sytuacje negatywne które się wydarzą i po czasie jesteś w takim stanie że boisz się wyjść do sklepu. Ale po kilku godzinach spotyka Cię całkiem coś fajnego niż miało być. I tak w kółko, rano wstajesz i przez kluchę i bajzel w głowie o godzinie 14:00 jesteś zmęczony i wrakiem człowieka. Tak to było. I po czasie masz taką nerwicę żołądka że pomyślisz coś negatywnego i wymiotujesz. Te negatywne myśli powstają bo sam je sobie układasz, wmawiasz i sam się straszysz. Po czasie to już jest nawykiem . Zamiast myśleć pozytywnie zapomina się że istnieje super życie. Wmawiasz sobie że istnieje super życie, ale Tobie nie przysługuje. Masz dookoła samych wrogów stajesz się tak podejrzliwy, że sam w samotności giniesz. Taki jest porąbany mózg. Jedyna szansa na przeżycie to mieć obok siebie ludzi którzy pomogą bezinteresownie uwierzyć, że ktoś z tobą jest i myśli o Tobie bo bez takich ludzi Pani Bożenko nie przeżyjesz. Zadręczysz się na śmierć. Samo życie, wszystko nie pisałem bo to bardzo dużo czasu zabiera. Ale coś takiego jest gorsze niż tortury w obozie. I bywają też takie chwile że cofasz się myślami kilkadziesiąt lat do tyłu i zaczynasz płakać bardzo intensywnie. Bo przypominasz sobie ile przykrości narobiło się osobie która kochała Cię ponad wszystko. Co byś nie zrobił zawsze była z Tobą i bez słowa pomogła. Teraz już za późno żeby to naprawić i przeprosić. Wyobrazić sobie zamianę miejsc to po prostu jest nie do wyobrażenia, ale ta osoba podołała. Lecz bez jakiegokolwiek podziękowania. Robiła to bezinteresownie marnując swoje zdrowie. To się nazywa Miłość…”

